
Wiek średni i kultura kąpielowa. Średniowieczna kąpiel jako rytuał oczyszczania i orzeźwienia.
„Bardzo śmiesznie musiało wyglądać, gdy jednocześnie stara zniszczona mateczka i młode dziewczę na oczach wszystkich wchodziły nago do dzieży i to, co zwykle skrzętnie skrywały przed cudzym wzrokiem, mężczyźni mogli oglądać do woli… Mężczyźni patrzyli wówczas, jak flirtowano z ich kobietami, a one spotykały się w cztery oczy z zupełnie nieznanymi mężczyznami… Ale o diable zazdrości, który gdzie indziej zaraz męczyłby mężczyzn, tutaj nigdy nie słyszano„. Tak kąpiele w Baden w Aargau opisywał w roku 1417 sekretarz papieski Giovanni Poggio.
Swoboda obyczajowa
W rzeczywistości w średniowiecznych łaźniach nie brano sobie moralności szczególnie do serca. Kąpiel służyła nie tylko oczyszczaniu i odświeżaniu się, ale również – a często nawet przede wszystkim – przyjemności.
Dlatego w publicznych łaźniach dzież stała przy dzieży, panowie i panie siedzieli zupełnie nago w tych samych pomieszczeniach, jedli i pili, śpiewali i grali, a także oddawali się innym przyjemnością.
Goście łaźni nierzadko pozostawali w cebrzykach całą noc. Śpiewali „duchowe i czcigodne świeckie pieśni” i to dostatecznie głośno i wyraźnie, aby nie zasnąć. Mimo to niejednokrotnie zdarzało się, że w wodzie zasypiali i … się topili.
Pielęgnacja urody
O ile w średniowieczu dość swobodnie poczynano sobie w kąpieli, o tyle wstydliwie pielęgnację urody. Nikogo też nie mogło obchodzić, co w zaciszu komnat retuszowano i korygowano.
Wskazówki toaletowe z XIV wieku (dostępne w Muzeum Germańskim w Norymberdze) zdradzają „program pielęgnacji urody” z tego okresu: po kąpieli dama usuwała zbędne owłosienie środkiem depilującym, złożonym z wapna i wody, a w mocniejszej postaci z uryny i aurypigmentu (złota farba). Potem przechodziła do pielęgnacji włosów. Aby włosy były delikatne i miękkie, myła je roztworem z saletry i zmiażdżonej cieciorki, po czym perfumowała wodą różaną. Dopiero wtedy zabierała się do makijażu. Usta i dziąsła farbowała korą z pnia lub korzenia orzechowca. Natomiast szlachetną bladość oblicza zyskiwała dzięki kleikowi z mąki owsianej wymieszanej z węglanem ołowiu. Jeśli zaś zdarzyło jej się zbyt długo przebywać na słońcu, wybielała swoją twarz kadziłem i mlekiem.
Jako środek do mycia zębów służyła wówczas mieszanka palonego marmuru, palonych pestek daktyli, białego rozbitego szkła, czerwonej cegły i pumeksu. Składniki zawijało się w lniane płótno i tarło się nim zęby do czysta. Po jedzeniu regularnie płukano usta winem i żuto nasiona kopru lub ligustru, co miało odświeżać oddech. Aby uniknąć nieprzyjemnego zapachu z ust, polecano paniom wkładanie pod język listka liścia laurowego albo odrobiny muszkatu – dniem i nocą, a zwłaszcza wtedy kiedy spały z ukochanym. W maseczkach przeciwko zanieczyszczeniom skóry szczególną rolę odgrywał miód. Polecane były maski z mączki fasolowej wymieszanej z miodem i żółcią wołu albo suszone korzenie balsamki sprężystej (ogórka leśnego) lub zmiażdżona rzodkiew, obydwie zmieszane z miodem. Chętnie zażywano też kąpieli parowych – jako skutecznego zabiegu przeciwko zmarszczkom. Często sięgano po środki do pielęgnacji rąk z suszonej gorczycy albo mielonych migdałów.
Pod koniec XVI wieku średniowieczne przyjemności w kąpieli skończyły się jak biczem uciął. Przyczyną było szerzenie się dżumy oraz nieuleczalnej wówczas choroby – syfilisu. Ludzie popadali z jednej skrajności w drugą: uwierzyli, że woda szkodzi zdrowiu, osłabia, niszczy skórę i tworzy idealne podłoże do szerzenia się chorób zakaźnych. Podczas gdy w roku 1387 we Frankfurcie nad Menem było jeszcze 29 publicznych łaźni, w roku 1550 było ich już tylko dwie.
Spis treści: